Blog o zdrowiu i zdrowym żywieniu oraz szybkim gotowaniu

Pociągiem przez Szwajcarię cz.2 | Bernina Express

W połowie września przez 5 dni podróżowałam pociągiem przez Szwajcarię. W tym czasie przejechałam od słonecznego Lugano aż do lodowca na górze Diavolezza oraz uroczych miasteczek Scuol i Susch. Oto część druga opowieści o podróży pociągiem Kolei Retyckich Bernina Express.

Od Alp Grum na Diavolezza

W ostatnim wpisie o Szwajcarii wspominałam Wam o stacji kolejowej i małych hotelu Alp Grum. Wraz z towarzyszkami podróży (blogerkami zaproszonymi przez Switzerland Tourism oraz blog Madame Edith) spędziłyśmy tu noc a po śniadaniu ruszyłyśmy w dalszą podróż – oczywiście pociągiem.

Ale zanim spakowałyśmy walizki był jeszcze czas na łapanie pociągów i podziwianie widoków z okna oraz tarasu stacji kolejowej.

pociągiem przez Szwajcarię Alp Grum rano
To zdjęcie zrobiłam około 7 rano – tuż po wschodzie słońca
Alp Grum pociąg z okna
Udało mi się też złapać pociąg – przejeżdżał pod oknem mojego pokoju
pociąg z okna
Alp Grum o poranku
Budynek stacji Alp Grum o poranku
Jezioro pod Alp Grum
Godzina 10:00 rano, połowa września. Widok idealny na wygaszacz ekranu.

.

Ruszamy na Diavolezzę czyt. Diablicę

Przejazd pociągiem Bernina Express ze stacji Alp Grum do stacji Bernina Diavolezza zajął jedynie 22 minuty. Po drodze mijałyśmy jezioro Białe i jezioro Czarne a widoki za oknem coraz bardziej przypominały nam jak wysoko już jesteśmy. Stacja kolejowa Bernina Diavolezza znajduje się na wysokości 2093 mnpm.

pociągiem przez Szwajcarię
Jezioro Czarne
Lago Bianco – Jezioro Białe
Alpy szwajcarskie w połowie września

Górska kolejka

Na stacji Bernina Diavolezza przesiadałyśmy się do wagonu kolejki linowej Diavolezza – w planach był wjazd na górę do schroniska na wysokości 2978 mnpm. Wagoniki kursują co 20 minut i są w stanie pomieścić kilkanaście osób. Fajnie – zapowiadało się całkiem ciekawie. Aż do czasu…

pociągiem

Do czasu kiedy wysokość, przestrzeń za cienkim oknem, ścisk ludzi w wagoniku oraz porządne bujanie podczas pokonywania każdego przęsła kolejki (było ich chyba 4), któremu towarzyszyły “radosne” krzyki pasażerów pokonały mnie. Dostałam ataku paniki. Takiego na konkrecie – z hiperwentylacją, płaczem i akcją MUSZĘ STĄD WYJŚĆ – NATYCHMIAST!!

Latać samolotem się nie boję – dopóki działa klima i porządnie wieje powietrzem, jeździć windą mogę byleby była szybka i nie miała awarii. Ale jeździć kolejkami górskimi w najbliższym czasie nie planuję. TO NIE DLA MNIE ZABAWA. A widoki mogę sobie pooglądać na zdjęciach zrobionych przez kogoś innego.

Wjazd na Diavolezza

.

Na górze Diavolezza

Odwrotu nie było – wjechałam. Po jakiś 30 minutach (już na górze) udało mi się w końcu uspokoić i nawet coś zobaczyłam, zdjęcia też zrobiła. A potem obiad zjadłam – całkiem pyszny obiad.

pociągiem przez Szwajcarię
Lodowiec po lewej
Diavolezza Schronisko
a schronisko po prawej
widok z Diavolezza

Schronisko na Diavolezza oferuje pokoje turystyczne oraz pokoje w standardzie hotelowym. Jeżeli macie w planach piesze wycieczki w sezonie lato/jesień a może zimowe szaleństwo na stokach Diavolezza/ Corvatsh/ Legarb to możecie przenocować na górze.

My pochodziłyśmy po tarasie widokowym podziwiając lodowiec oraz szczyty Palu (3900 mnpm), Bernina (4049 mnpm), Bellavista (3920 mnpm).

A potem zjadłyśmy lunch – olbrzymi lunch. Schronisko ugościło nas wegańskimi sajgonkami (tak – menu jest tu różnorodne tak aby zaspokoić gusta gości z całego świata – z Azji też), dla mnie przygotowano wegańską lasagne, dziewczyny zajadały się jagodowym risotto oraz ziemniakami z lokalną wędliną. A na deser podano Engadyński Tort Orzechowy – również w wersji bez jajek. Po małym torcie, słynnym w kantonie Gryzonia, dostaliśmy też “na drogę”.

jedzenie na Diavolezza

Po obiedzie zjechałyśmy na dół – udało się już bez napadu paniki. Założyłam kaptur, zatkałam uszy, zamknęła oczy i wyobrażałam sobie że lecę samolotem – latać się przecież nie boję. To będzie śmieszyć tylko osoby, które nigdy nie miały napadu paniki. Mnie nie śmieszy.

.

Pociągiem przez Szwajcarię – do Scuol

Z Diavolezza ruszyłyśmy w dalszą drogę – w stronę małego miasteczka Scuol. Powoli zjeżdżając w stronę dolin, jadąc pociągiem Bernina Express wzdłuż rzeki Inn o obłędnie lazurowym kolorze.

pociągiem przez Szwajcarię - dolina
rzeka Inn
domy w dolinie
mijane domy
Susch
miasteczko Susch w kantonie Gryzonia

Ale o Scuol i Susch napiszę Wam już w kolejnym wpisie.

Bądźcie czujni.

.

.