Blog o zdrowiu i zdrowym żywieniu oraz szybkim gotowaniu

Kupuj i żyj zgodnie z trendem lesswaste

Nie jestem radykałem w żadnej sferze życia i radykalizmów nie popieram. Często bardzo bezwzględne podejście do diety czy zakupów, obarczone wieloma ograniczeniami, staje się nierealne w utrzymaniu przez dłuższy czas. Dlatego żyję i kupuję w zgodzie z trendem lesswaste a dzisiaj opowiem Wam o mojej drodze.

Małe kroki w budowaniu świadomości

Normalne kiedyś – zaskakujące dzisiaj

Specjalne miejsce w domu na tonę reklamówek przynoszonych wraz z nowymi ubraniami, warzywami i kosmetykami. Duże pojemniki na segregację – największy na plastik, mniejsze na papier, szkoło i odpady biologiczne. Kilka spacerów w tygodniu do kontenerów na śmieci – tak szybko zapełniały się pojemniki w mieszkaniu.

Aż trudno w to uwierzyć, ale tak wyglądało moje życie jeszcze 3 lata temu. I uważałam to za coś normalnego, dodatkowo usprawiedliwionego samym faktem segregowania domowych odpadów.

Strzał prosto w twarz

To było we wrześniu 2017 roku. Właśnie przyjechała dostawa z jednego z supermarketów, w którym zrobiłam zakupy online. Zwykłe rzeczy zamawiane raz w tygodniu. Te ciężkie, których nie chciało mi się nosić ze sklepu oddalonego 100 m od klatki (tak – tylko 100 metrów). Czyli głównie woda w butelkach 1.5l. A że wypijam dziennie około 1.5 do 2 litrów płynów to zamawiałam 1-2 zgrzewki wody tygodniowo. Plus jakieś artykuły spożywcze i chemię, których akurat zabrakło w domu.

Tylko tym razem, ku mojemu zaskoczeniu, dostawca wstawił do mojego przedpokoju 11 zgrzewek wody. Okazało się, że zamiast 1 sztuki w zamówieniu wpisałam jedenaście. I to był jak strzał z otwartej dłoni w twarz. Tyle plastiku!!! Plastikowe butelki opakowane dodatkowo w plastikową folię stanęły w mojej kuchni.

Tego dnia obiecałam sobie, że jak tylko wypiję całą tę wodę to przestawię się na warszawską kranówkę. I tak też się stało. A to był mój pierwszy krok w kierunku świadomego konsumowania i życia w zgodzie z trendem lesswaste.
.

Czym jest lesswaste?

Lesswaste to w skrócie “produkowanie” mniejszej ilości odpadów w odniesieniu do opakowań, jedzenia, ubrań, rzeczy innych już nie używanych.

W kontrze do radykalnego hasła zerowaste, które oznacza zero odpadów lesswaste jest bardziej realne w wykonaniu, szczególnie w mieście. A to co można z łatwością wpleść w codzienne życie z czasem staje się nawykiem. W tym przypadku bardzo pożytecznym nawykiem, który ma olbrzymi wpływ na nasze otoczenie i całą planetę. 
.

Życie zgodnie z trendem lesswaste

Moje budowanie świadomego życia z domowymi odpadami rozpoczęło się od incydentu z wodą. W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy do minimum ograniczyłam ilość produkowanych śmieci. Wiem, że żyjąc w mieście, mieszkając w bloku, nie będę w stanie osiągnąć poziomu “zero odpadów” – brakuje tu kompostowników. Najważniejsze dla mnie nie jest osiągniecie nierealnego, ale codzienne dążenie do lepszego.

Pomaga mi w tym powtarzanie sobie jak mantry, podczas każdych zakupów, tych kilku zdań:

Kupuj mniej. Przynoś do domu mniej. Posiadaj mniej.

Bo mniej to nowe więcejzgodnie z filozofią minimalizmu, z którą w 100% się utożsamiam. A oto mój poradnik – lista małych zmian w podejściu do kupowania, które pomogły mi w transformacji.
.

Lesswaste w codziennym życiu:

.1. Własna torba na zakupy

To żadna nowość i przyglądając się innym kupującym widzę, że nawyk noszenia ze sobą torby wielokrotnego użytku wpisał się już w naszą polską codzienność. Na duże zakupy zabieram ze sobą plecak i dwie, wielkie torby z materiału. Przy mniejszych zakupach wykorzystuję małą siatkę, która zwija się w mini woreczek. Noszę ją zawsze przy sobie i wykorzystuję nie tylko podczas zakupów spożywczych, ale także chemicznych, kosmetycznych czy nawet na ubrania. Szczególnie w sklepach, które oferują jedynie plastikowe reklamówki. Nie biorę ich nie dlatego, że są obecnie płatne, ale dlatego, że nie potrzebuję w domu reklamówek. Jeżeli sklep oferuje papierowe opakowania to z chęcią za nie płacę – przydają mi się później do segregacji papieru w domu.
.

.2. Woreczki na owoce/warzywa

Jednym z nonsensów obowiązującego prawa nie jest sam obowiązek nałożony na sprzedawców, dotyczący pobierania opłat za plastikowe reklamówki, ale brak opłat (albo nawet zakazu) dotyczący oferowania woreczków i cienkich reklamówek dostępnych przy stoiskach z warzywami i owocami. Bo o ile z reklamówki na zakupy można jeszcze później skorzystać to woreczek/siateczka na owoce i warzywa do tego się nie nadaje. Zawiązany w supełek, cieniutki jak pergamin plastik często ląduje w kosztu zaraz po przyniesieniu zakupów do domu. Totalne marnotrawstwo.

Przy owocach i warzywach świetnie sprawdzają się lniane woreczki od Jadłosfery, które testuję już od tygodnia. Pakuję w nie cytryny, jabłka, brzoskwinie, pomidory, cebulę, marchewkę. Czasami duże warzywa (np. kapustę, brokuły, kalafiora) lub warzywa w pęczkach np. szparagi albo szczypior, kupuję bez lnianek.
.

z trendem lesswaste

.

.3. Produkty w papierowych opakowaniach

Jeżeli mam do wyboru płatki owsiane w plastiku albo w papierowym opakowaniu to wybiorę te drugie – nawet jak kosztują więcej. Tak samo robię z innymi produktami sypkimi. Wiem, że moje małe decyzje zakupowe mają olbrzymią siłę oddziaływania. Wasze również – podejmujcie je świadomie.

Tylko szkoda, że tak niewielu producentów decyduje się na papier. Wiem – jest droższy, opakowanie nie jest szczelne, trudniej jest je magazynować i transportować (jest bardziej narażone na uszkodzenia i wilgoć). Ale to tylko jedna strona medalu. Na drugiej mamy rosnącą ilość odpadów plastikowych, do czego przyczyniają się sami producenci żywności oferując swoje produkty w plastiku. 
.

.4. Często używane w większych opakowaniach

To kolejna z moich zasad. Jeżeli jakiś produkt spożywczy jest u mnie często używany decyduję się na zakup w większym opakowaniu. Tak jest w przypadku:

  • chemii i kosmetyków płynu do prania, szamponu, płynów do demakijażu, kremów
  • produktów spożywczych: płatków owsianych, kasz, ryżu, makaronów. Niestety nie zawsze uda mi się kupić je w papierze. Często trafiam na foliowe opakowania, które trafiają później do segregacji. Już od dawna nie kupuję kasz i ryżu w woreczkach do gotowania. Nie tylko ze względu na bezsens gotowania ich w plastiku, ale również z powodu BPA.
    .

.5. Butelki wielokrotnego użytku

Mam metalową butelkę na wodę i oddzielną termiczną na kawę. Jeżeli mam ochotę na kawę to albo zabieram ją z domu (butelka trzyma ciepło ponad 8h) lub zamawiam w kawiarni z wlaniem do mojej butelki. W ciepłe dni, na konferencje, delegacje, warsztaty i wykłady zawsze zabieram swoją wodę – kranówkę w metalowej butelce.

Woda w Polsce

W ciągu ostatnich 20 miesięcy w Polsce kupiłam jedną wodę w plastikowej butelce – nie miałam przy sobie swojej metalowej + nie mogłam kupić wody w szklanej butelce. Mój stan groził poważnym odwodnieniem więc z bólem serca musiałam kupić plastik. Patrząc na moje dotychczasowe życie taki wynik uważam za wielki sukces. Tam, gdzie mogę idę z trendem lesswaste i piję kranówkę – zamawiam ją nawet w restauracjach. Niestety nie jest to jeszcze mocny trend w Warszawie. W biurze mamy maszynę, która filtruje wodę (nie są to baniaki) ale mi i tak kranówka bardziej smakuje.
.

Woda w podróży

O ile w Wiedniu, Sztokholmie, Helsinkach woda z kranu jest cudowna (płynie prosto z górskich źródeł), to w niektórych miastach w Polsce i Europie (np. w Tallinie) kranówka nie nadaje się do picia. Nie ze względu na zanieczyszczenia chemiczne czy biologiczne – pod tym względem jest czysta. To jej dziwny smak sprawia, że decyduję się na zakup wody butelkowanej. Jeżeli jest to możliwe to szukam wody w szkle.

Dużo gorzej, a raczej beznadziejnie, przedstawia się sytuacja w Azji. Tu postępowanie zgodnie z trendem lesswaste jest mocno utrudnione. W Wietnamie czy Tajlandii woda w kranie nie nadaje się nawet do mycia zębów. Nawet stali mieszkańcy tych państw kupują wodę w plastikowych butelkach do picia, gotowania oraz do mycia zębów. Podczas moich podróży do Azji kupuję wodę w 1.5 litrowych butelkach. Singapur jest tu wyjątkiem – tu można pić wodę prosto z kranu.
.

.6. Metalowe i szklane słomki

Szum o plastikowe słomki przetoczył się również przez nasz kraj. Słuszna debata na temat kolejnego bezsensowego wykorzystania plastiku, który przydatny jest jedynie przez chwilę – do czasu wypicia napoju, często podawanego w plastikowym kubku z plastikową pokrywką. Plastikowych słomek nie mam w domu od ponad 4 lat. Długo wykańczałam zapas papierowych słomek a aktualnie korzystam z metalowych. Na rynku dostępne są jeszcze szklane (ja ich się zwyczajnie boję) oraz bambusowe (szybko tracą przydatność – namakają i puchną). Metalowe są trwałe i łatwe w utrzymaniu. Można je myć w zmywarce albo czyścić w gorącej wodzie wyciorem do słomek.
.

.7. Lesswaste w łazience

Pisałam o tym już w 2017. To musiało być niedługo po przygodzie z dostawą wody.

  • już od dłuższego czasu kupuję mydła w kostce – w papierowych opakowaniach lub na wagę
  • do tego od ponad pół roku męczę się z metalową maszynką do golenia. Ta plastikowa widoczna na zdjęciu w podlinkowanym artykule niestety wytrzymała tylko rok. Coś się stało z plastikiem – zmatowiał, sparciał, nie dało się do dokładnie umyć. Ze względów higienicznych wymieniłam maszynkę na metalową. Dobrze, że pasują do niej kupione wcześniej żyletki. Moja rada – nie oszczędzajcie na rzeczach, które mają Wam służyć na wiele lat a nie tylko na chwilę
  • zamieniłam jednorazowe waciki na bawełniane, które regularnie piorę i tak służą mi już ponad półtora roku
  • nie używam patyczków do uszu – uszy czyszczę delikatnie pod prysznicem a następnie osuszam ręcznikiem
  • kupuję szampony w dużych opakowaniach
  • przestałam używać płynu do płukania tkanin – okazało się, że moje ubrania, wyprane jedynie w ekologicznym, bezzapachowym płynie do prania są miękkie i świeże.
    .

.8. Posiadanie z trendem lesswaste

Wspomniałam Wam wyżej, że jestem gorącym zwolennikiem minimalizmu w życiu. Posiadania mniejszej ilość rzeczy, kupowania tylko niezbędnych rzeczy, przyjmowania minimalnej ilości rzeczy.

W ciągu ostatnich 2 lat sprzedałam, oddałam, przekazałam lub wyrzuciłam ponad połowę rzeczy z mieszkania. Ten proces wciąż trwa. Aktualnie w mieszaniu trzymam wyłącznie rzeczy, które używam. Kiedyś opiszę Wam moją minimalistyczną kuchnię. Jestem przekonana, że obalę tym samym stereotyp blogerki kulinarnej, której kuchnia to magazyn wielości sklepu IKEA.

Udało mi się przewartościować swoje podejście do posiadanych przedmiotów. Udało mi się wyleczyć z zakupoholizmu. Uważam to za swój osobisty sukces.
.

Ograniczenia dla trendu lesswaste

Chciałabym być zerowaste ale nie jest to dzisiaj możliwe. Nie w Warszawie. Nie przy obecnym podejściu producentów i dystrybutorów jedzenia.

Próbowaliście kupić ekologiczne warzywa/owoce w markecie? Nawet małe opakowanie jabłek zawinięte jest szczelnie w plastikowy worek. To samo z marchewką – tu szczytem jest położenie eko marchewek na papierowej podstawce i tak zapakowanej w folię. To samo tyczy się bananów, cytryn, awokado, włoszczyzny. Wszystkie szczelnie otacza plastik. Czyżby ma to chronić produkty przed chemicznym zanieczyszczeniem ze strony nie ekologicznych warzyw/owoców? Tak się tylko zastanawiam nad sensem tego całego plastiku.

Dodam od razu, że nie mam w pobliżu żadnego eko-bazaru. A przy natłoku pracy brakuje mi też czasu na dalekie wyprawy na eko zakupy. Czasami kupuję eko warzywa. Często jednak wybieram te nie ekologiczne – bez plastiku chcąc być lesswaste.

.

Słowo na zakończenie

Dla tych, którzy wytrwali do samego końca i zapamiętali fragment o ilości śmieci wyrzucanych ponad 2 lata temu, podaję porównanie.

Oto aktualny stan produkowanych przeze mnie odpadów:

  • raz w tygodniu wyrzucam 20-litrowy woreczek bioodpadów versus 60l 2 lata temu
  • plastikowe odpady zanoszę do segregacji raz w miesiącu – jest to 30l worek a w nim pojedyncze worki po mrożonych warzywach/owocach (w zimie takie jadam często), foliowe części opakowań (np. kakao pakowane jest w foliowy woreczek, zapakowany w papierowy karton a ten jest dodatkowo ofoliowany – mistrzostwo marnotrawstwa)
  • szkła produkuję kilka (2 może 3) słoiki w miesiącu, które oddaję na segregację, ponieważ mają rozmiar nieprzydatny w mojej kuchni np. słoiki po musztardzie, którą uwielbiam smarować tosty z tofu
  • papier – przez pół roku zapełniam nim jedno wielkie papierowe opakowanie (wielkości największej torby z ZARA)
  • ubrania – sprzedaję lub oddaję, ale de facto przestałam kupować nowe. To samo tyczy się butów i torebek. Mam całą szafę ubrań doskonale nadających się do noszenia, w części z nich chodzę okazjonalnie.

To czego nauczyłam się przez ostatnie 2 lata to przywiązywać mniej wagi do rzeczy materialnych a więcej do zdobywanych doświadczeń. Czego i Wam życzę.

.

Partnerem tego artykułu jest sklep Jadłosfera, producent Lnianek – woreczków na zakupy produkowanych w 100% z polskiego lnu. Kupicie je tutaj w wielu rozmiarach – na małe i duże produkty. Polecam prać je w temperaturze maksymalnie 40% bez wirowania – tak nie stracą formy.

.

z trendem lesswaste