Blog o zdrowiu i zdrowym żywieniu oraz szybkim gotowaniu

Ortoreksja – niebezpieczna obsesja na punkcie zdrowego żywienia

Nie każda dbałość o zdrowe odżywianie jest od razu ortoreksją. Musi pojawić się obsesja na punkcie żywienia, która odciska piętno na życiu osobistym (jak każde uzależnienie). Ortoreksja prowadzi ponadto do poważnych niedoborów składników odżywczych i związanych z tym chorób. Zobaczcie jak ją rozpoznać i jak leczyć.

Ortoreksja – objawy choroby

Słowem kluczem w tej chorobie jest OBSESJA na punkcie zdrowego jedzenia, która z czasem zaczyna dominować nad codziennymi obowiązkami. Dla ortorektyka celem nie jest zrzucenie zbędnych kilogramów tak jak np. u anorektyka. Ortorektyk bacznie przygląda się każdej kalorii, gramowi białka czy tłuszczu, każdemu cukrowi i ocenia je pod kątem tego jak wpłyną na jego zdrowie.

Do objawów ortoreksji należy obsesyjne:

  • “prześwietlanie” składników w produktach pod kątem ich wartości odżywczych
  • liczenie każdej kalorii
  • badanie pochodzenia produktów – muszą być bio, eco, zdrowe
  • długie planowanie posiłków i układanie jadłospisu oraz w miarę postępowania choroby, ograniczanie się do gotowania w domu
  • unikanie spotkań towarzyskich i konieczności jedzenia potraw o nieznanym składzie i pochodzeniu
  • wymierzanie sobie kary za każde odstępstwo od przyjętych zasad żywienia
  • wiara w lecznicze i zbawienne działanie żywności, która uleczy każde schorzenie
  • strach przez zjedzeniem “niezdrowego posiłku”
  • brak odczuwania przyjemności z jedzenia. Zamiast tego jest wyłącznie mechaniczne ożywianie się

.

Ortoreksja – kto najczęściej choruje

Ortoreksja to choroba o podłoży psychologicznym. Najczęściej dotyka ona osób dobrze sytuowanych, wykształconych, perfekcjonistów (częściej kobiet niż mężczyzn). Ale również osób, które mają problemy z niską samooceną, problemy w pracy czy w życiu osobistym. Przyczyn choroby jest wiele.

100% kontrola nad jedzeniem daje ortorykowi poczucie kontroli nad własnym życiem. “A przecież w zdrowym żywieniu nie ma nic złego”. Owszem nie ma – do czasu aż nie przegniemy.

.

Ortoreksja – konsekwencje

Zaczyna się niewinnie, od eliminacji kilku składników. Mięsa – bo zawiera antybiotyki, ryb – bo metale ciężkie, nabiału  – bo zawiera laktozę. A potem dochodzą kolejne składniki, które ortorektyk wyklucza z własnego jadłospisu – pszenicę ze względu na gluten, warzywa i owoce – bo pestycydy. Szczególnie dzisiaj, kiedy w modzie jest zdrowe jedzenie, pole do popisu ortorektyk ma nieograniczone. Do tego zawsze może wytłumaczyć otoczeniu, że nie je czegoś, bo mu szkodzi. A takie zachowanie przecież dzisiaj już nikogo nie dziwi. Dlatego ortoreksję bardzo łatwo jest ukryć.

Z czasem pojawiają się dolegliwości ze strony układu pokarmowego (niestrawność, wzdęcia, biegunki), senność, nerwowość, skoki nastroju, anemia. Organizm jest niedożywiony choć przecież w opinii ortorektyka dostaje tylko “zdrowe jedzenie”. Tylko dostaje za mało – za mało składników odżywczych, być może nawet za mało kalorii. A niedożywienie w konsekwencji prowadzi do wielu powikłań – spadku odporności, zatrzymania miesiączkowania u kobiet, osteoporozy, nawet do śmierci.

W międzyczasie, do fizycznych objawów choroby, dochodzą psychiczne. Pogłębiające się osamotnienie i wykluczenie nie pomagają w wyjściu z choroby. Znajomi i rodzina już dawno przestali dzwonić – w końcu ile razy można znieść odmowę przyjścia na kolację czy wspólny obiad. Jaką trzeba mieć cierpliwość, żeby ciągle znosić wymądrzanie się ortorektyka i krytykowanie innych za to co jedzą? Praca – w skrajnych przypadkach ortorektyk potrafi z niej zrezygnować, ponieważ przeszkadza mu ona w planowaniu jadłospisu i gotowaniu.

.

Ortoreksja – leczenie

W wychodzeniu z tej choroby uczestniczyć powinien lekarz, dietetyk oraz psycholog. Jak najszybciej trzeba uzupełnić niedobory żywieniowe i zwalczyć objawy niedożywienia. Kolejnym krokiem jest terapia – pogrzebanie w przyczynach problemów emocjonalnych, pokonanie strachu przed “niezdrowym” oraz nauka jedzenia od nowa.

Jak każdy uzależniony, tak i ortorektyk, sam z siebie do lekarza nie pójdzie. Bo przecież problemu sam nie widzi. Tu niezbędna będzie pomoc najbliższych i ich determinacja w walce o przyjaciółkę, siostrę, żonę, koleżankę w pracy (to kobiety najczęściej skrywają tą chorobę choć mężczyznom też się ona wydarza).

Rozejrzyjcie się dookoła – może w Waszym otoczeniu ktoś już choruje na tę z pozoru “zdrową obsesję”.

.

O innej poważnej chorobie, otyłości, przeczytacie pod linkiem.

.

P.S.

Wszystkie publikacje na blogu są moimi osobistymi opiniami i należy je (plus wskazywane przeze mnie źródła) traktować informacyjnie. Nie mogą one zastąpić porady pracownika służby zdrowia.